W swej niezmierzonej wielkości i mądrości, kilka dni temu googielek wprowadził obsługę nowego taga: “Unavailable_After”, dzięki któremu stanowczo wzrośnie szybkość przyrostu efektywności dostosowania rezultatów wyszukiwania do szukanej frazy… czy jakoś tak…
Jak to to stosować?
W sekcji meta należy umieścić taki mniej więcej kod:
Spowoduje on, że dana strona nie będzie możliwa do wyszukania na żadne hasło od 1 września 2007. Natomiast kopia strony nadal będzie przechowywana w cache’u.
W zamierzeniu ten tag ma umożliwić webmasterom usunięcie z indeksu googiela rzeczy, które tylko przez jakiś czas są aktualne. Przykładami mogą być strony aukcji, sond i ankiet czy ograniczonych czasowo promocji w sklepach. Żeby było jasne: w poprawne stosowanie tych wszystkich śmiesznych tagów w tej chwili bawią się już tylko zawodowi webmasterzy; zawodowi, to znaczy tacy, którzy mają z tego zysk. Żaden pokemon nie śledzi nowych trendów, więc prawdopodobnie na żadnym “słeet blogasku” “Unavailable_After” nie znajdziemy.
Tag ten ma odciążyć serwery biednego googiela od przetwarzania nadmiernej ilości informacji (innymi słowy googiel chce dokonać oszczędności). I mają o to zadbać webmasterzy właśnie. Zawodowi webmasterzy. Jeszcze raz powtórzę: zawodowi, czyli tacy, którzy czerpią zysk ze stron internetowych.
W pewnym sensie jestem zawodowym webmasterem. I może to zboczenie zawodowe, może nabyte doświadczenie, może wreszcie chciwość 😈 , ale ruch na moich (i moich klientów) stronach uważam za jedną z najważniejszych rzeczy w branży, w której siedzę! Więc co niby miałoby mnie przekonać do tego, żeby choć jeden użyszkodnik, potencjalnie zainteresowany tematem mojej stroną, nie wszedł na nią z powodu “przestarzałości” oferty? Że userzy byliby bardziej zadowoleni z wyników wyszukiwania googiela? HAHAHA!!! A co mnie to obchodzi? I tak spamuję niemiłosiernie qlwebami, dmozami i innymi wikipediami. To do googiela należy dbanie o to, co wypluwa, czyż nie? A jaki inny zysk mi googiel proponuje? Nie wiem.
Wiem natomiast jak wykorzystać ruch nawet, jeśli strona jest “przeterminowana”.
Mamy serwis aukcyjny? Przejrzyjmy bazę danych i zaoferujmy odwiedzającemu “podobne” rzeczy. Wzorem może tu być e-bay, który w starych aukcjach wstawia ramkę z podobnymi przedmiotami, które nadal są licytowane (przykład, link ref.)
Mamy ograniczoną czasowo sondę? W momencie jej zakończenia, zróbmy przekierowanie na stronę z wynikami.
Mamy sklep oferujący czasowe promocje? Przenieśmy użyszkodnika na stronę z bieżącą ofertą.
I tak dalej, i tym podobne… Każdy człowiek, który kliknął w SERP-ie w link do naszej strony jest potencjalnym klientem! Nie ma powodu, dla którego mielibyśmy się go pozbywać.
Oczywiście znajdą się SEO-wcy spod znaku Randa “Katalogi-są-złe” Fishkina, którzy zaczną ten tag stosować. I bardzo dobrze! Być może człowiek, który trafiłby z wyszukiwarki na taką “przestarzałą” stronę, trafi właśnie do mnie lub do Ciebie… 😀